sobota, 13 grudnia 2008

Sonia

Tak, to ja. Parę miesięcy temu.
Kiedy trafiłam do domu tymczasowego, w którym teraz mieszkam byłam bardzo malutką koteczką. Trochę się bałam. Wszystko było takie duże i zupełnie obce, ale jednocześnie taaaakie ciekawe. Na początku trzymano mnie w łazience, na szczęście trwało to bardzo krótko, bo okazało się, że jestem zupełnie zdrowa i mogę bawić się z innymi kotkami mieszkającymi w domu. Poza tym nawet gdyby mnie nie chcieli wypuścić, to sama przekopałabym tunel na drugą stronę drzwi.
Na początku wolałam się bawić sama, ale szybko przekonałam się, że zabawy z innymi mogą być bardzo interesujące. No bo przecież o wiele fajniej jest biegać za piłeczką i łowić myszki w towarzystwie niż robić to samemu. W pojedynkę to można co najwyżej zająć się upiększaniem domu. Z ludźmi też lubię się bawić, szczególnie moją ulubioną myszką na sznurku, nie przepadam tylko za zbyt długim przesiadywaniem na ludzkich kolanach. Przytulam się, kiedy jestem już zmęczona zabawą. Miło jest wtedy być pogłaskaną i posmyraną za uszkiem.
Bardzo polubiłam towarzystwo pewnego kolegi, który się mną opiekował kiedy byłam malutka. Teraz też spędza ze mną dużo czasu. Chyba mnie lubi.
Chętnie bawię się też z młodszymi kotkami. Mają bardzo fajne pomysły.
Szczególnie polubiłam Kiwaczka, może dlatego, ze trochę jest do mnie podobny.
Bardzo się zmieniłam od tego dnia, kiedy wprowadziłam się do domku tymczasowego. Urosłam, sporo się nauczyłam, nadal jeszcze sypiam z misiem, ale nazywają mnie w domu dużą mądrą dziewczynką.
Pewnie któregoś dnia zamieszkam w moim prawdziwym domu. Trochę się tego boję, bo jestem nieco nieśmiała, ale przecież duże dziewczynki też się mogą czasem bać tego co nowe i nieznane.
Jeżeli ktoś mnie pokocha to na pewno to zrozumie.

1 komentarz: